Rubinami kolorów pamiętałem zbrodniczych, krwią ohydną zdobyty
Niech kamienie już wstają, niech kamienie wołają
W coraz większe przestworza szlachetnego błękitu
Przyszłość - przeszłość bogactwem jest każdego człowieka
Doskonałość kultury jest w jednostkach etycznych
(Jak w osobie Schweitzera)
Jest tu krzyż jako waga, jako dźwignia ramienia
I warunek wstąpienia
Niebo schodząc na ziemię, ziemię wznosi do nieba
Czuję dzieje, że idą przez struktury Kościoła
Szczęście wielką muzyką gdzie świecąca już głowa -
Szczęście widzisz na drodze w płaszczu damskim przechodzi
Szły nadobne w powietrze, całe lata mijały
Perły deszczu ostatki, kroplowiska już spadły
Z drzew zielonych słyszałem diamentowy głos ptaka
Rzeka płynie w zieleni do zachodu daleko
Sny trojańskie bezpieczne, drogi jeśli są mleczne
W ciszy martwej jak smutek, wino bogów się leje
Harfa złota dobywa, płyną pieśni łabędzie
Płyną ciszy godziny, wtenczas księżyc umyka
A jam usta otworzył, cisza mowy tej słucha
Jeśli twoja gwiazdami ośnieżona już głowa -
Ciągnie łabędź w kądzieli, gdzie gra wiatru muzyka
A jam usta otworzył, siły moje są z ducha
Rzucam gestem komecie gdy już znika z warkoczem
Kontra rzuca mi słowem i umyka z mych oczu
Kiedy życie samotne jak brzeg morza skończone
Harfą złotą dobywa, by zagrała jak żywa
Wino białe dolewa
Rzeka płynie w rubinach a obłoki w dziewczynach -
A obłoki w potokach jakieś perły dla oka
W żywej wodzie spotyka
Stoisz w słońcach wykuta, posag biały z marmuru
Perły deszczu ostatek, kroplowiska już spadły
Tyle lat już minęło a muzyka wśród ptaków
Szła w powietrzu przejrzystym
Promień w wartość narasta, płynie łabędź z muzyką
Gdy dwanaście mgnień wiosny, twoje gwiazdy zaświeca
Nie jest pusta natura, głośno wołaj do serca
Marnych komet nie słuchaj, dęby zjadły już jesień
Promień zaszedł za góry, biały gołąb zagruchał
Świadom złotej jesieni, gdy odejścia czas bliski
I bagaże czekają
Witaj rajski nam ptaku, miłych uczuć wiewiórki
Gdy spokoju niebiosa, biała wstęga z daleka
Zimowego już lasu, stoją jodły i sosny
Osmętnione śniegami
Gwiazda nagle umarła i została wraz z nami
W oczach były rubiny, były perły bursztyny
Kazał Pan Bóg na świecie powylewać sabiny
I zniszczalne godziny pozamieniać na perły
I diamenty i złoto
Ognie dęba stanęły, granit dłutem dobyty
Była radość stworzenia i ocean zmęczenia
Gdy sny kończą wspomnienia w gwiazd tajemnic świecznikach
Jak Wenecja obrazem na gondoli gdzieś znika
Gdzieś idea jest pusta nihilizmem osnuta
Głośno wołaj, gdy serce z szlachetnego płomyka
Dęby zjadły już jesień, liść sczerniały w pół zgnity
Biały gołąb zagruchał, witaj rajski nam ptaku
Jak w zimowym orszaku, miesiąc minął podwójnie
Biegła wstęga z daleka zimowego już lasu
Stały sosny na turniach w śniegach dużych zapasów
Stoją jodły i buki osmętnione śniegami
I jezioro przykryte skute lodem z otchłani
Gwiazda nagle umarła co mieszkała wraz z nami
W oczach były rubiny na wieczyste rozstanie
Kazał Pan Bóg na świecie powylewać sabiny
Marmur dłutem zbudzony, biały posąg dziewczyny
Była radość tworzenia i ocean zmęczenia
W gwiazd tajemnych świecznikach rozbolałych już oczu
Był porządek stworzenia, tu na drugim już brzegu
Człowiek odszedł wśród śniegów z labiryntu z czeluści
Od łez w rdzawych kosturach, by zagościł już uśmiech
W coraz większe przestrzenie szlachetnego błękitu
W cztery strony skrzydlate jak piosenka bogata
Ból co ludzi jednoczy, przesyt dzieli z przesytu
Gwiazda z góry tajemnie, dziwnie patrzy i broczy
A z jeziora z błękitu tafle wody z rybami
Złota zorza w przestworzach, ryby płyną jak morza
On z boskiego naczynia dolał życia do wina
O! gdzie młody niech pije! Czyje wino to? czyje?
Ach to wino jest z Kany z dwuusznego sabina
Wytłoczone w błękitach, zapisane w granitach
Zamieniwszy cierpienia na uśmiechy z marzenia
Zachodniego już słońca nie powstrzyma nikt z Ziemian
Jak wschodzącej jesieni w nowym wszystko odmienił
Lampa która nam świeci jest jutrzenką wesela
Napełniłem od dzisiaj puste stągwie po brzegi
A gdy jabłoń zakwitła zaśnieżyła się bielą
Rubinami kolorów pamiętałem zwodniczych, krwią ohydną zdobyty
Niech kamienie już wstają niech kamienie wołają
Nad Olimpu atrapą, właściciela przeżarły
Już pieniądze przewrotne, ze trzydzieści srebrników
Niech Kaliope wypowie na Olimpu gór szczytów
Niech boginie wysączą nektar z złotych kielichów
Z laurem, wieńcem na głowie
Gdy na lutni wygrywał w takt Eola muzyką
Sięga szlaków wzbronionych prowadzących donikąd
Na nic prawo najlepsze gdy prawości nie stanie
Tylko chwała najwyższa gdzie najwyższa ofiara
Ja z wschodzącym obłokiem z dzieckiem stoję i czekam
Pan się zbliża – już blisko – Pan nadchodzi z daleka
Agamemnon
02.03.2011 20:11
Bóg i dzieła – My dwoje
kłują żądłem milczenia jak dziedziny nieznane
gdy króluje już ciemność, gdzie umarła szlachetność.
***
płyną chmury niewinne, ogród kwiatów dobroci
jak roślinność zielona niesie kielich ze złota
w róż zapachu słodyczy złoty promień wyzłocił
wino białe ze stągwi jak z potoku winnicy
czuję dzieje że idą, roześmiała się Ziemia
w swym odwiecznym zdumieniu.
złoty promień słoneczny zszedł już z wyżyn błękitów
delikatnej materii w jądro życia wtopiony
króluj chwilo gdyś piękna –
gdyś odblaskiem stworzenia – Bóg i dzieła – My dwoje.
cała Ziemia w zachwycie gości słońce w promieniach
wszystkie pola jaśnieją od przestrzeni zórz blasków
Ziemią całą kołysze wraz z lądami – wodami
i przybija do brzegu
wraz z modlitwą co żyje w swoim bladym promieniu.
niech po gwoździach już dziury gdyś odblaskiem stworzenia
– Bóg i dzieła – My dwoje – się zamienią w gór szczyty
niech przechodzi powoli w świat królewskiej purpury
gdzie króluje już jasność i gdzie Nowa już Ziemia
niesie dobro poznania poprzez szlaki nieznane –
– nieskończoność jest częścią materialnej natury
a skończoność zamyka przed człowiekiem podwoje.
Agamemnon
06.0.2011 16:08
Kim jestem
kim więc jestem
w warunkach skończoności
i wyobcowania
w niezależnym i zależnym
charakterze mojej woli
w układzie poznania
i w lustrze nieskończonej
wartości ethosu
Agamemnon
11.03.2011 23:12
***
męstwo integrujące niebyt
w " śmierci Boga"
- to zwycięstwo
Agamemnon
12.03.2011 21:53
__
brukselczyku nie narzucaj tego siłą
lis był cwany
w lisim nosie – miał swój ogląd
rzeczywisty – on nie frajer ani prosię
dostał z Kany stągiew całą
lecz dekalog nie był w sosie
(kupa siana te przesądy!)
wino z stągwi się wylało
gdyż miał wolę – rozbił stągiew
i zostały mu poglądy.
Agamemnon
14.03.2011 14:56
***
Czy rozpacz w niebycie
jest bytu siłą
i skutkiem zwycięstwa
Agamemnon
14.03.2011 22:09
***
Mój okręt życie płynie wraz z wodą
Bo nowoczesne posiadłem poglądy
Istnienie moje w prądach wodnych
Agamemnon
16.03.2011 11:12
***
Człowiek jest przejawem substancji Bożej, oprócz której nie istnieje i nie może istnieć żadna inna substancja. Miłość Boga ku ludziom i miłość rozumna duszy ku Bogu są jednym i tym samym. Szczęśliwość wieczna człowieka i wolność polegają na stałej i wiecznej miłości ku Bogu, czyli na miłości Boga ku ludziom.
B. Spinoza
istota szczęścia
korelacja wolności bytów
zgodna z naturą
wszechbytu
wśród promieni słońca
króluje
z błękitem
Agamemnon
21.03.21011 01:18
***
własnym istnieniem
wadził innemu istnieniu
24.03.17:07
***
jeśli człowiek ma istnieć
musi przestrzegać prawo nieustanowione
jego własnym rozumem
Agamemnon
30.03.2011 9:03
***
człowiek; pragnieniem
Boga
Agamemnon
30.03.2011 12:30
***
moralne dążenia
rozumnych osób
w zwierciadle prawa wszechbytu
Agamemnon
30.03.2011 20:15
***
podmiotowy związek
nakazu w kruchej
postawie bytu
Agamemnon
30.03.2011 20:44
zbudź się umarły
a za króluje Chrystus
ontologiczna korelacja racją
zmartwychwstania
i Zmartwychpowstania
Agamemnon
02.04.2011 10:26
***
jeśli chcesz być filozofem
całe życie musisz się uczyć
i jak brat Albert być chlebem
Agamemnon
04.04.2011 8:30
dwa zwycięstwa
archanioł Gabriel miał swoje zwycięstwo
i Lucyfer miał swoje zwycięstwo
w swoim bycie męstwa
Agamemnon
13.04.20111 8:54